Był
chłodny zimowy wieczór 24 lutego 1978roku. Parę minut przed godziną 22:00 pięciu mężczyzn wysiadło z
turkusowo białego auta marki Mercury Montego z 96 roku. Wracali z meczu
koszykówki, który wygrała drużyna której kibicowali więc byli w świetnych
humorach. Weszli do sklepu Behr's Market po kilka przekąsek i coś do picia.
Sprzedawca miał już zamykać, więc nic dziwnego, że ostatni tego dnia klienci lekko
go zirytowali. Lecz mężczyźni szybko zrobili zakupy i odjechali, a sprzedawca
był prawdopodobnie ostatnią znaną osobą, która widziała ich żywych...
Gary Dale Mathias (25), Jack Madruga (30), Jackie Huett (24), Theodore Weiher (32) i William Sterling (29) byli przyjaciółmi i mieszkali z rodzinami w Yuba City i pobliskim Marysville. Łączyło ich nie tylko zamiłowanie do koszykówki. Każdy z nich posiadał pewne dysfunkcje, które mogły zbliżyć mężczyzn do siebie. Trzech z pięciu przyjaciół zostało oficjalnie zdiagnozowanych jako lekko opóźnieni w rozwoju. Jack Madruga - nie został oficjalnie zdiagnozowany lecz matka określała go jako ociężałego umysłowo, natomiast Mathias był w trakcie leczenia schizofrenii która objawiła się 5 lat temu (od dwóch lat nie było nawrotów choroby). Schizofrenia była następstwem problemów z narkotykami, które pojawiły się podczas jego służby wojskowej. Pomimo ułomności, poza sytuacjami stresującymi, mężczyźni na co dzień funkcjonowali bardzo dobrze.
O nieobecności mężczyzn i fakcie, że nie powrócili z meczu, rodzice zorientowali się już następnego ranka o 5:00 rano. Bliskim mężczyzn udało się ze sobą skontaktować i kiedy okazało się, że żaden z chłopaków nie wrócił na noc do domu, o 20:00 zawiadomiono policję. Rodziny od razu zaczęły podejrzewać, że mogło stać się coś złego, gdyż takie zachowanie jak ucieczka z domu nie było w zwyczaju zaginionych. Dodatkowo 25 lutego cała piątka miała wziąć udział w meczu koszykówki. Mecz był przez nich bardzo wyczekiwany a nagrodą w przypadku wygranej miał być wyjazd do Los Angeles. Wszyscy mieli już przygotowane sportowe stroje na tę okazję. Chłopcy nie mogli opuścić tak ważnego dla nich wydarzenia. Przez ostatnie tygodnie przygotowywali się do niego i mówili tylko o nim. Rozpoczęto poszukiwania.
Gary Dale Mathias (25), Jack Madruga (30), Jackie Huett (24), Theodore Weiher (32) i William Sterling (29) byli przyjaciółmi i mieszkali z rodzinami w Yuba City i pobliskim Marysville. Łączyło ich nie tylko zamiłowanie do koszykówki. Każdy z nich posiadał pewne dysfunkcje, które mogły zbliżyć mężczyzn do siebie. Trzech z pięciu przyjaciół zostało oficjalnie zdiagnozowanych jako lekko opóźnieni w rozwoju. Jack Madruga - nie został oficjalnie zdiagnozowany lecz matka określała go jako ociężałego umysłowo, natomiast Mathias był w trakcie leczenia schizofrenii która objawiła się 5 lat temu (od dwóch lat nie było nawrotów choroby). Schizofrenia była następstwem problemów z narkotykami, które pojawiły się podczas jego służby wojskowej. Pomimo ułomności, poza sytuacjami stresującymi, mężczyźni na co dzień funkcjonowali bardzo dobrze.
O nieobecności mężczyzn i fakcie, że nie powrócili z meczu, rodzice zorientowali się już następnego ranka o 5:00 rano. Bliskim mężczyzn udało się ze sobą skontaktować i kiedy okazało się, że żaden z chłopaków nie wrócił na noc do domu, o 20:00 zawiadomiono policję. Rodziny od razu zaczęły podejrzewać, że mogło stać się coś złego, gdyż takie zachowanie jak ucieczka z domu nie było w zwyczaju zaginionych. Dodatkowo 25 lutego cała piątka miała wziąć udział w meczu koszykówki. Mecz był przez nich bardzo wyczekiwany a nagrodą w przypadku wygranej miał być wyjazd do Los Angeles. Wszyscy mieli już przygotowane sportowe stroje na tę okazję. Chłopcy nie mogli opuścić tak ważnego dla nich wydarzenia. Przez ostatnie tygodnie przygotowywali się do niego i mówili tylko o nim.
We wtorek 28 lutego strażnik Parku Narodowego Plumas (Plumas
National Park) zgłosił, że widział na górskiej drodze samochód podobny do
poszukiwanego Mercurego. Obecność auta w
tym miejscu nie zdziwiła go, była to droga, na której wielu turystów pozostawiało
swoje auta przed udaniem się na górskie szlaki narciarskie. Strażnik
doprowadził ekipy poszukiwawcze do samochodu. Auto znajdowało się ok 112km od
Chico, w odległym rejonie Plumas Nationale Forest na wysokogórskiej szutrowej
drodze. Samochód utknął w zaspie śnieżnej, lecz stwierdzono, że 5 mężczyzn z
łatwością mogło go z niej wypchnąć. W baku znajdowało się paliwo i choć nie
znaleziono kluczyków policjantom bez problemu udało się odpalić auto "na
krótko", co mogło świadczyć o tym, że w aucie nie rozładował się
akumulator oraz nie było żadnej innej usterki, która mogłaby unieruchomić
pojazd i zmusić mężczyzn do opuszczenia go. W aucie znajdowały się opakowania
po zjedzonych przekąskach zakupionych podczas wspomnianej wcześniej wizyty w
sklepie, a w schowku pozostawiono mapy. W pobliżu samochodu nie znaleziono
żadnych śladów, wskazujących na to co mogło stać się z mężczyznami. Najbardziej
niepokojącym okazał się fakt, że auto pozostawiono otwarte z opuszczonym oknem.
Rodzice Madrugi, do którego należał samochód, powiedzieli, że był on tak cenny dla ich syna, że to nie możliwe aby Jack z własnej woli porzucił otwarty samochód. Zawsze dbał o pojazd, i potrafił nawet po odejściu od samochodu
wrócić, aby upewnić się, że na pewno zamknął dobrze drzwi.
Zdjęcia poszukiwanych mężczyzn opublikowane w gazecie. Od lewej: Jackie Huett, William Sterling, Jack Madruga, Theodore Weiher, Gary Mathias.
Żaden
z zaginionych mężczyzn nie znał tych okolic. Dlaczego wiec zdecydowali się na
tak ryzykowną wycieczkę ciemną nocą, w nieznane rejony? Rodziny Madrugi i
Huetta twierdziły też, że nie przepadali oni za wypadami na łono natury,
a zaginieni z wyjątkiem Mathiasa, któremu zdarzały się nocne wypady
ze znajomymi, była domatorami. Mężczyźni
przed wyjściem nie wzięli ze sobą żadnych cieplejszych ubrań, co mogłoby
sugerować, że planowali po meczu wrócić do domu.
W dniu kiedy odnaleziono auto,
obfite opady przykryły wszelkie ślady 23 cm warstwą śniegu. Utrudniło
to znacznie poszukiwania, które ze względu na i tak już bardzo trudne warunki były prowadzone konno
oraz pieszo. Do poszukiwań wykorzystano też psy oraz helikopter. Niestety bez
skutku. Warunki pogodowe panujące w tamtym czasie w rejonie poszukiwań były tak
trudne, że podczas akcji poszukiwawczej zdarzały się sytuacje zagrażające życiu
przeszkolonych ratowników. Mijały miesiące lecz po mężczyznach nie znaleziono ani śladu.
4 czerwca 1978 roku grupa
motocyklistów, korzystając z możliwości przejechania górskim szlakiem, udała
się na wyprawę do opuszczonego obozu strażników leśnych. Żaden z uczestników
tej wyprawy nie spodziewał się, że zapamiętają ją na długo i to nie ze względu
na piękne krajobrazy. Po przybyciu do obozu ich uwagę motocyklistów zwrócił okropny zapach. Kiedy zajrzeli do jednej z przyczep stojących na terenie campingu,
przeżyli szok. Na łóżku leżało ciało Teda Wejhera owinięte w osiem
prześcieradeł. Prześcieradła okrywały też głowę.
Na stole w
pomieszczeniu znajdował się pierścionek z grawerem imienia Ted, jego złoty
naszyjnik i portfel z pieniędzmi oraz złoty zegarek Waltham, który nie został
zidentyfikowany przez żadną z rodzin. Nie odnaleziono tylko skórzanych butów,
które miał na sobie w dniu zaginięcia i nie było ich nigdzie w pobliżu. Stopy Teda były mocno odmrożone.
W lutym
kiedy Weiher ostatni raz był widziany przez rodzinę ważył około 90 kg (200
funtów). Od tego czasu stracił na wadze od 80 do 100 funtów (36-45 kg). Długość
zarostu na jego twarzy wskazywała, że mógł pozostać przy życiu nawet od 8 do 13 tygodni umierając z powodu
wychłodzenia i głodu. Niektóre źródła mówią, że mógł żyć jeszcze 2 tygodnie
przed dotarciem do obozu motocyklistów.
Najbardziej
zaskakujący okazał się fakt, że w przyczepie oraz w szafkach na zewnątrz
znajdowało się wystarczająco racji żywnościowych aby przeżyć nawet rok, a tylko
trochę ponad 12 racji zostało zjedzonych. Jedna z puszek została otwarta
wojskowym otwieraczem P38, który nie był zbyt intuicyjny w obsłudze i
prawdopodobnie używać go potrafili tylko Madruga i Mathias, którzy służyli w
armii. Nigdy nie rozpalono też ognia, choć w przyczepie znajdowały się zapałki
oraz wiele materiałów, które mógłby służyć jako rozpałka w kryzysowej sytuacji (m.in. książki i meble). Czy mężczyźni nie rozpalili ognia ponieważ obawiali
się czegoś i nie chcieli zdradzać swojego miejsca pobytu? Prawdopodobnie nigdy
nie poznamy odpowiedzi na to pytanie.
Dzień po
znalezieniu Teda Wejhera zostały odnalezione szczątki Madrugi oraz Sterlinga. Znajdowały
się przy drodze do przyczepy, około 18 km od samochodu. Ciało Madrugi częściowo zjedzone przez zwierzęta oraz przeciągnięte około 3 metrów w stronę
strumienia, leżało twarzą do góry, a jego prawa dłoń była zaciśnięta
wokół zegarka. Madruga był wojskowym, którego szkolono, że w chwili śmierci lub w niebezpieczeństwie należy zatrzymać zegarek aby ułatwić ustalenie czasu
zgonu. Być może starał się to zrobić w
ostatnich chwilach życia. Szczątki Sterlinga znajdowały się obok w zalesionej
okolicy rozciągnięte na około 15 metrów.
Nie zostało z niego nic oprócz kości.
Dwa dni później
na tej samej drodze bliżej przyczepy, ojciec Jackie Huettsa znalazł kość kręgosłupa,
oraz klika innych kości. Poszarpane buty i spodnie które pomogły w
identyfikacji wskazywały na to, że były to szczątki jego syna. Następnego dnia, w pewnej odległości została odnaleziona także
czaszka Jackiego. Szczątki zostały zidentyfikowane przez dentystę na podstawie
uzębienia.
Nie odnaleziono żadnych
śladów po Garym Mathiasie. Jedynym tropem były jego tenisówki znalezione w
przyczepie w której znajdowało się ciało Teda Wejhera (niektóre źródła podają, że tenisówki zostały znalezione w lesie w pewnej odległości od przyczepy). Śledczy wysnuli
przypuszczenia, że być może Gary zamienił swoje cienkie buty na lepsze skórzane buty
Teda. Poszukiwania Gary'ego
kontynuowano. Rozesłano jego opis do różnych szpitali psychiatrycznych. Mathias
nie miał przy sobie portfela z dokumentami kiedy wychodził z domu, więc trudno
byłoby zidentyfikować jego tożsamość. Przed zaginięciem dwa razy dziennie brał
leki na schizofrenię, a dłuższy czas bez medykamentów mógł skutkować nawrotem
choroby. Poszukiwania jednak okazały się bezowocne.
Leśny kompleks na którym stała przyczepa znajdował się ok
31 km od auta. Mężczyźni musieli pokonać
ten dystans pieszo, miejscami przedzierając się przez metrowe zaspy, ubrani
jedynie w lekkie koszule i kurtki i cienkie spodnie. Jeśli weźmiemy pod uwagę
fakt, że zdrowy dorosły człowiek w normalnych warunkach idzie ok 5 km/h, to w
zaspach, i w ciemnościach, przemarznięty człowiek mógł się poruszać ok 2-3 km/h
. W najlepszym wypadku dojście do domku gdzie ostatecznie umarł Ted Weiher
musiało zająć ok 10 h. Mężczyźni wyjechali z miasta Chica po godzinie 22:00 (w
sklepie byli kilka minut przed zamknięciem). Odległość od Chica do miejsca gdzie
odnaleziono auto to około 110 kilometrów. Część tej trasy prowadziła po
wyboistej szutrowej drodze. Stan podwozia auta wskazywał na to, że kierowca (rodziny
potwierdziły, że Madura zawsze prowadził auto, oprócz niego prawo jazdy
posiadał także Mathias) jechał bardzo ostrożnie, omijając koleiny, tak jakby znał
ten teren. Dotarcie do miejsca porzucenia auta musiało zająć około 2 godzin. Mężczyźni
najprawdopodobniej oddalili się od auta po godzinie 24. Po drodze do domu
musiało stać się coś, co skłoniło piątkę do zmiany trasy. Zmiana trasy
najprawdopodobniej miała miejsce w okolicach miasta Oroville. Biorąc pod uwagę
wszystkie wspomniane fakty, do miejsca gdzie znajdował się obóz strażników
leśnych mężczyźni mogli dojść około południa 25 lutego.
Po dziesięciogodzinnej
wędrówce mężczyźni zapewne byli wykończeni, a na pewno przemarznięci. Dlaczego
więc nie skorzystali z okazji aby rozpalić ogień? Czy fakt, że część z nich była lekko opóźniona w rozwoju sprawił,
że nie potrafili poradzić sobie w tak ciężkiej sytuacji? Jednak weźmy pod uwagę,
że dwóch z nich było w armii, gdzie musieli poznać choć podstawowe zasady
przetrwania. Rodziny zaginionych powiedziały, że mężczyźni mogli także obawiać
się konsekwencji prawnych, które groziły za włamanie się do cudzego domu. Ich
tok rozumowania był trochę inny niż u kompletnie zdrowego człowieka. Być może z
tego powodu zaniechali też rozpalenia ognia.
Świadek?
Na
policję zgłosił się pewien mężczyzna imieniem Joseph Schones (55). Powiedział, że
przebywał na tej samej górskiej drodze gdzie
odnaleziono auto Mercury wieczorem 24 lutego, czyli w dniu kiedy ostatni raz
widziano mężczyzn. Schones udał się na szlak aby sprawdzić czy odpady śniegu pozwolą
na zabranie żony i córki w góry. Zanim wyjechał na drogę górską, zajechał do
pobliskiego schroniska na drinka. Po jakimś czasie wyruszył na trasę. Jego
samochód ugrzązł w zaspie około 45 metrów od miejsca gdzie później odnaleziono
opuszczony samochód którym podróżowali zaginieni mężczyźni. Gdy Schones
próbował wypchnąć swe auto z zaspy dostał ataku serca. Położył się w aucie i
włączył ogrzewanie czekając na pomoc. Po jakimś czasie w nocy usłyszał dźwięki
i wyszedł z auta. Twierdził, że widział grupę mężczyzn i kobietę z dzieckiem. Zawołał
o pomoc, jednak nikt nie odpowiedział i nie podszedł do niego. Mężczyzna wrócił
do samochodu gdzie prawdopodobnie zasnął. Wydawało mu się, że minęło kilka
godzin kiedy zobaczył na zewnątrz światło latarki. Ponownie zawołał o pomoc, jednak
i tym razem nikt nie odpowiedział, światło zgasło a ktoś kimkolwiek był oddalił
się. Schones leżał w aucie dopóki nie skończyło się paliwo. Następnie gdy
odzyskał siły, wczesnym rankiem, jeszcze w świetle księżyca zszedł prawie 13 km
do schroniska, do którego wcześniej zajechał.
Rodziny
ofiar nie mogły uwierzyć w fakt, że mężczyźni nie odpowiedzieliby na wołanie o
pomoc. To nie było w ich zwyczaju. Na potwierdzenie swych słów, rodzice przytoczyli
przykład, kiedy dwóch przyjaciół pomogło dostać się do szpitala znajomemu, który
przedawkował lek.
Zeznania
Schones'a zamiast wyjaśnień, zrodziły wiele wątpliwości i nowych pytań. Mężczyzna
twierdził także, że w nocy, około 6 metrów za jego autem zaparkował na chwilę
pickup po czym pojechał dalej. Jednak później mężczyzna stwierdził, że nie jest
pewien co widział tamtej nocy ponieważ mógł mieć halucynacje wywołane bólem z
powodu ataku serca.
Teorie
Powstało
wiele teorii mniej lub bardziej wiarygodnych, które mogłyby wyjaśnić przebieg wydarzeń.
Wiele z nich skupia się na osobie Garego Mathiasa, którego nigdy nie
odnaleziono. Często sprawa ta jest określana jako "Zaginięcie Garego
Mathiasa lub Amerykańska Przełęcz Diatłowa. Tak jak grupa rosyjskich studentów,
5 mężczyzn opuściło teoretycznie bezpieczne auto po czym zamarzli w nieznanych
okolicznościach.
Ponieważ
Mathias miał znajomych w Forbestown, miejscowości, która leżała między Chico i
Yuba City, podejrzewano, że przyjaciele chcieli się tam udać. Niestety z powodu
słabych oznaczeń pomylili drogę, w którą należało skręcić i w ten sposób
znaleźli się na górskim szlaku. Kiedy ich samochód utknął w zaspie być może
pomyśleli, że są już niedaleko miejscowości, do której zmierzali, dlatego
postanowili iść dalej, zamiast wrócić chociażby do schroniska, do którego
dotarł Schones, obok którego przejeżdżali.
Trasa z Chico do Forbestwon ( na niebiesko) oraz
na czerwono trasa, którą prawdopodobnie pojechali przez pomyłkę mężczyźni.
Kiedy
ruszyli na piechotę i przeszli kawałek być może stwierdzili, że są juz za
daleko aby wrócić, więc brnęli dalej w śniegu. Najpierw z wychłodzenia zmarli
Madruga oraz Sterling. Trzem pozostałym mężczyznom udało się dotrzeć do
przyczepy oraz otworzyć parę racji żywnościowych. Być może Ted Weihers był w
najgorszym stanie, więc przyjaciele po krótkim odpoczynku postanowili wyruszyć
po pomoc. Niestety pomoc nigdy nie dotarła.
Na
pewnym forum internetowym w 2017 roku głos zabrała osoba podająca się za
członka rodziny Jackiego Huetta. Według niej, rodziny zaginionych są
przekonane, że 1978 roku miało miejsce przestępstwo, które doprowadziło do
śmierci 5 młodych ludzi. Ponoć w całą sprawę zamieszany miał być miejscowy
oprawca, który mógł prześladować chłopaków. Po zaginięciu całej piątki
okoliczni mieszkańcy snuli przypuszczenia, że Mathias został wrzucony do rzeki
w Orsonsville dlatego jego ciało nigdy nie zostało odnalezione. Ponoć w
opuszczonym aucie znaleziono także ubranko/kocyk dziecięcy.
Inna teoria przytaczana przez
internautów skupia się na nieoczekiwanym nawrocie choroby Mathiasa. Miałby on w
psychotycznym epizodzie przekonać czworo
swoich znajomych do ucieczki w leśną
głuszę przed nieistniejącym niebezpieczeństwem.
Wiele osób zauważa, że
mężczyźni nie uciekali chaotycznie po gęstym lesie, ale jakby z premedytacją
kierowali się do opuszczonego obozu Strażników Leśnych. Może byli przez kogoś prowadzeni? 23 lutego trasą tą
przejechała maszyna zwana Snowcat poruszająca się na gąsienicach i wytyczyła
trasę w śniegu. Być może mężczyźni myśleli, że świeżo odśnieżony szlak, wkrótce
doprowadzi ich do ludzi, gdzie uzyskają pomoc.
Ta tajemnicza historia od 40 lat nie została rozwiązana. Znalezione ślady pozostawiały tylko więcej
pytań niż odpowiedzi. Co stało się po meczu i co pokierowało losem 5 przyjaciół?
Być może nigdy nie poznamy odpowiedzi na to pytanie.
Źródła:
1. "5 'Boys' Who Never Come Back"Cynthia
Gorney, , The Washington Post , July 6 1978
2. ” Mystery of 5 Men Lost in Sierra Deepens How and Why of Retarded Victims' Disappearance Seem Inexplicable" Cathleen Decker, The Los Angeles Times, 19 Jun 1978,
2. ” Mystery of 5 Men Lost in Sierra Deepens How and Why of Retarded Victims' Disappearance Seem Inexplicable" Cathleen Decker, The Los Angeles Times, 19 Jun 1978,
3. "Foul Play Suspected in Disappearance of 5", The Los Angeles Times, 10 Mar 1978
4. http://charleyproject.org/case/gary-dale-mathias
5. https://charleyross.wordpress.com/2017/06/22/lets-talk-about-it-gary-mathias-and-his-four-friends/
5. https://charleyross.wordpress.com/2017/06/22/lets-talk-about-it-gary-mathias-and-his-four-friends/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz